Totalnie Dramatyczne Życie Gwiazd - Odcinek 15
(czołówka)
Park Zabaw[]
Chris: Jak już wspomniałem w ostatnim odcinku, nie bez kozery kierowaliście się do Parku Zabaw. Tu spędzimy dziś cały dzień!
Leshawna: I dlatego nie mogliśmy zjeść nawet śniadania?
Owen: Właśnie. Umieram z głodu!
Chris: Śniadanie zjemy tu, głodomory! Chef nie będzie na razie się przemęczał, a Natalie niestety już nie ma.
(w przyczepie)Margaret: Sporo ostatnio myślałam. Leshawna mnie zdradziła! Zagłosowała na mnie, a to oznacza, czas zemsty.
(w przyczepie)Heather: Ta cała Margaret. Wydaje się być trudną przeciwniczką. Muszę na nią uważać!
Chris: Co powiecie na śniadanie z wyższej półki?
Zawodnikom ukazuje się wielki stół, zapchany po brzegi pysznym jedzeniem.
(w przyczepie)Geoff: Myślałem, że się popłaczę. (uronił łzę)
Chris: Żeby trochę namieszać postanowiłem, że...
Wszyscy słuchają z zaciekawieniem.
Chris: ... zakończymy istnienie Wrzeszczących Megafonów i Zabójczych Kamer!
Julie: Ale jak to?
Chris: No, normalnie. Na jakiś czas podzielicie się na Chłopców i Dziewczyny.
Leshawna: Znów blisko z Heather? To nie wróży niczego dobrego!
Heather: Oh, zamknij się!
(w przyczepie)Logan: No i co teraz? Nie wiem nic o tym Christopherze. Wart jest tego by dodać go do sojuszu?
(w przyczepie)Noah: Dobrze wiem, że Logan ma ten swój sojusz. Ale ja mam też na oku parę osób. (trze ręce)
Chris: Pozwalam wam zaaklimatyzować się z tym miejsce do południa. A potem zadanie!
Powoli ludzie się rozchodzą.
Heather: (słodkim, udawanym głosem) Hey, Bridgette. Co ty na to byśmy połączyły siły?
Bridgette: No wiesz... W sumie, to mogłabym się dołączyć. Skoro faceci mają swój sojusz.
Heather: Co ty powiedziałaś!? Swój sojusz?
Bridgette: Yy, taak. Geoff zdradził mi w sekrecie...
Heather: Czy Ty nie rozumiesz!? Na pewno rządzi nim Logan. To zasadzka! Chcą się nas pozbyć!
Wszystko podsłuchuje Noah.
Noah: (wychodzi) Drogie, Panie. Przypadkowo usłyszałem waszą wymianę zdań.
Heather: No to, co z tego frajerze!
Noah: Otóż, mogę się wam przydać. Stanę się takim szpiegiem chłopaków.
Bridgette: Nie głupi w sumie pomysł... Logan jest zdolny do wszystkiego.
Heather: Właśnie! Dzięki Niemu dowiadywalibyśmy się, co zamierza ten ich sojusz!
Noah: A więc wszystko jasne?
Przykładają swoje dłonie razem.
(w przyczepie)Heather: Ten sojusz da mi głosy na eliminacjach. Szybko rozgromię i pokonam tego Logana! Tylko cały czas nie do końca ufam Noah'owi. Podejrzewam, że to może być chytry plan tych dziwaków!
Julie spaceruje po Parku Zabaw.
Julie: Ale tu pusto... (mruknęła do samej siebie)
Na moment gasną całkowicie światła i znów się zapalają.
Julie: Zwiewam stąd! (ucieka)
Chris: (przez rozgłośnię) Zawodnicy! Zbliża się południe. Spotykamy się za 5 minut przy Kasach Głównych.
Kasy Główne[]
Chris: Zapewne widzieliście tą małą awarię?
Wszyscy patrzą znudzeni.
Chris: To był przedsmak dzisiejszego zadania. Postanowiliśmy połączyć przyjemne z upiornym. Dziś spędzicie tu czas, aż do momentu wytrzymania ostatniej osoby.
Leshawna: Zaczynam się porządnie zastanawiać czy jesteś normalny!
Chris: Nie słyszałem! W całym Parku Zabaw są porozstawiane pułapki, sztuczne, a nawet żywe. Wasi zwierzęcy przyjaciele z Wyspy stęsknili się za wami. Lai Chi i Chef również dołączyli do zabawy!
Sadie: O rajuśku! Ale będzie fajnie.
Chris: Im więcej danej płci pozostanie, tym większe będą mieli szanse na zwycięstwo! Jakieś pytania?
Alexander: Taak. Jak mamy się nie zgubić w tym dziecinnym szaleństwie?
Chris: Szukajcie zielonych znaków bezpieczeństwa. Hehe.
(w przyczepie)Christopher: Mamo! Wiedz, że zawsze Cię kochałem! Ciebie też Katerine no, ale wiesz. Siostrą tylko jesteś. Hehe.
Chris: No dobra! Więc czas zacząć... Krwawą Zabawę! Chłopcy pójdą na lewo, a Panie na prawo. Start!
(w przyczepie)Facet w pelerynie z kosą: (zmodulowany głos) Nadszedł czas zemsty!
Głąb parku zabaw[]
Gasną światła. Jest półmrok. Jedyne światła dają neony i niektóre cienie z oświetlonych makiet (coś jak zombie-mood na CS'ie.).
Katie: Tak strasznie się boję...
Sadie: Ja też, Katie.
Heather: Przestańcie trząść portkami! Idziemy w 8 - osobowej grupie!
Julie: Ale sama przyznasz, że atmosfera jest upiorna...
Heather: I co z tego? Gdybym była sama, to może i bym się bała. Ale jest nas wiele!
(w przyczepie)Julie: Czyli jednak nie jest taka silna!
Nagle wyskakuje dużo duchów, a Martha dostaje galaretą w twarz.
Dziewczyny: Aaa!
Uciekają, a Martha biegnie w przeciwną stronę.
Logan: Nawet nie jest tak źle, panowie.
Owen: Taak, myślałem, że będzie straszniej.
Geoff: To dopiero początek, ziomy.
Przybiega Martha, cała zielona w galarecie.
Alexander: Aa! To żelkowy potwór! (mdleje)
Noah: Uciekajmy!
Biegną wszyscy i zostawiają Alexandra. Obok niego pojawia się facet w pelerynie z kosą.
Facet w pelerynie z kosą: Poniesiesz karę za całą drużynę!
Alexander: (budzi się) Aa, psychopata! (znów mdleje)
(w przyczepie)Chris: Nie przypominam sobie, żebym zatrudniał tego kolesia...
Z dziewczyn przybiega tylko Heather, Leshawna, Bridgette i Julie.
Bridgette: Zaraz... A gdzie jest reszta!?
Heather: Możesz nie krzyczeć? Bo znów cos się tu przybłąka!
Leshawna: Yy, patrzcie na to.
Wielkie ognisko, a nad nim wisi głową w dół Alexander (dum, dum!, DUM!!!).
Alexander: Mppf... (zakneblowana buzia)
Julie: O ja pierdykam... Jakiś kanibalizm czy co?
Heather: Hyhy, może lepiej stąd chodźmy. To nie wygląda za dobrze.
Alexander: Mppf! (miota się)
Leshawna: A temu, co odbija?
Bridgette: O kurczę...
Na dziewczyny zbliżał się duży cień.
Heather: Wiejemy! (ucieka)
Julie i Bridgette zrobiły to samo, ale Leshawna niestety została złapana.
(w przyczepie)Leshawna: Wręcz marzyłam, żeby wisieć głową w dół nad rozżarzonym ogniskiem. (z sarkazmem)
Chris: (przez rozgłośnię) Alexander i Leshawna zakończyli już swoją grę!
Margaret: (mruknęła) Cieniasy.
Martha: Jak długo jeszcze będziemy tak maszerować?
Sadie: Właśnie. Zaczynają mnie już trochę stopy boleć.
Katie: Może zrobimy sobie przerwę?
Margaret: Jesteście pewne, że chcecie się zatrzymywać w tym dziwacznym miejscu?
Katie: Dobra, zmieniłam zdanie. Jeszcze chwilę wytrzymam.
Ktoś pyka w ramię Sadie.
Sadie: Kto tam?
Okazuje się, że to niedźwiedź.
Sadie: Aa! (ucieka)
Katie: Co je... Aa! (też ucieka)
Martha: Niedźwiedź! W nogi!
Niedźwiedź łapie Margaret i zarzuca ją sobie na ramię.
(w przyczepie)Chris: Haha. Tym razem to Lai Chi chciała wskoczyć w skórę miśka! Haha.
Martha dostrzega wyjście ewakuacyjne i szybko nim wybiega.
Martha: Tak jest! Wygrałam!
Chris: A nie, nie, nie. Chyba nie słuchałaś wyraźnie. Wygrywa ta załoga, która wytrzyma najdłużej! Jako, że wyszłaś doprowadziłaś do swojej dyskwalifikacji z dalszej gry. Poczekasz tu sobie trochę na resztę.
Martha: Cholera, jestem głupia!
Przychodzi niedźwiedź i zrzuca Margaret.
Margaret: Ała! Uważaj trochę!
Niedźwiedź: Nie marudź tak.
Martha: Zdawało mi się czy rozmawiałaś z miśkiem?
Chris: To Lai Chi, ciołku. (przez rozgłośnię) Na placu boju pozostało już tylko po 5 dziewczyn i chłopaków! Przegrały Margaret i Martha, fujary!
Martha: Dzięki...
Julie: Z tego, co powiedział Chris wynika, że zostałyśmy my i...
Heather: ...Katie i Sadie. Tak! Mnie też to dziwi!
Z drugiej strony nadchodzą panowie.
Logan: No proszę, co za spotkanie.
Heather: Daj se spokój! Lepiej idźcie stąd, bo wasz pech przyjdzie tu za wami!
Christopher: Ja to w ogóle sobie idę. Za duża nas tu grupa. (poszedł)
Z góry wskakuje psychopata z piłą łańcuchową i takim hakiem.
Julie: Taa, ale mi straszny człowiek... Weź sobie ich!
Pcha Logana i Noaha na psychopatę, a reszta ludzi ucieka.
(w przyczepie)Julie: Ah, oni pewnie nie wiedzą, że to Chef! Ja na szczęście oglądałam ten odcinek. Hehe.
Logan: O mamusiu! (posikał się w spodnie)
Noah: (zastygł w ruchu)
(w przyczepie)Chef: Hahaha! I to są niby mężczyźni!? Już nawet kobiety miały więcej odwagi od nich!
Chef przynosi Logana i Noaha.
Chris: Haha, Ofiary, no siusiumajtku! Co powiesz teraz?
Logan siedzi skulony i ssie kciuk.
Chris: Noah?
Pstryka placami przed oczami, a ten się nie rusza.
Chris: Za parę godzin wróci do siebie. (przez rozgłośnię) Panowie się sypią, a panie zyskują przewagę liczebną! Mija 4 godzina!
2 godziny później[]
Owen: Nie dam rady już! Padam z głodu! (przewraca się)
Geoff: No dawaj, wielkoludzie! Zostaliśmy we dwoje.
Owen: Idź beze mnie, Geoff! Walcz za nas obu! (zasypia)
Jakiś sznur oplata mu nogę i Owen znika w ciemności.
(w przyczepie)Geoff: Bałem się jak nic! Tak samemu w tych ciemnicach... Byłem doskonały na atak!
Chris: (przez rozgłośnię) Owen wypadł, a to oznacza, że zostało już tylko 2 facetów i aż 5 kobiet! No, no, noo...
Geoff: Dwóch? (mruknął do siebie) Christopher! (zaczął go szukać)
Heather: Uh... Dalej nie idę! Łazimy tyle godzin bez celu! (siada na czymś) Oo, jakie miękkie.
Bridgette: Mnie też już to trochę męczy. Ale przynajmniej mamy pewną wygraną.
Julie: Jeszcze nic nie jest przesądzone!
W połowie zdania Julie, coś miękkiego wciągnęło Heather do środka.
Julie: Prawda, Heather? Heather!?
Bridgette: Gdzie ona zniknęła!?
Julie: Może to coś...
Wpadła w zapadnię.
Bridgette: Julie? Gdzie jesteś!? O nie! Została sama! Aa! (ucieka)
Chris: No i mamy o dwie panie mniej.
Heather: To wcale nie jest śmieszne, Chris! Chciałam to wygrać!
Chris: Spokojnie...
Julie: Dobrze, że chociaż Bridgette jest jeszcze w grze.
Chris: Nie zapominając, że Katie i Sadie nadal żyją.
Martha: Żartujesz sobie? Naprawdę?
Chris: Sami spójrzcie. Sadie rozgniotła połowę maszyn, bo się potknęła.
Margaret: I to one niby walczą o wygraną dla nas? Ten świat jednak mnie jeszcze zaskoczył...
Katie: Dorze, że rozwaliłaś trochę tych rzeczy, Sadie.
Sadie: Taak, dzięki temu mamy trochę spokoju. Tylko mnie pupa trochę boli po tym.
Katie: To niedługo minie.
Napotykają się na Christophera.
Katie: O hejka.
Christopher: Witajcie. Wiecie co, nie mam już siły na łażenie. Może poszukamy razem wyjścia?
Katie i Sadie: Okeyka!
Z jednej strony biegnie Bridgette, a z drugiej Geoff. Wpadają na siebie.
Geoff: Oh, Bridgette. Przepraszam.
Bridgette: Nic się nie stało, naprawdę.
Geoff: Dawno nie byliśmy tak blisko siebie...
Bridgette: Fakt, mało ze sobą rozmawialiśmy.
Geoff: Ohh, Geoff!
Zaczynają się czule całować. Przychodzi Chef i przygląda się parze. Kręci głową, podnosi ich i prowadzi do wyjścia, a oni niczego nie zauważają.
Otwierają się drzwi ewakuacyjne i wchodzi Chef z migdalącą się parą.
Chris: Miłość stała się silniejsza od zadania... I tak oto pozostali najtwardsi śmiałkowie! Christopher i... Katie i Sadie? (mina mu rzeknie)
(w przyczepie)Heather: To jest po prostu żenada!
(w przyczepie)Julie: Czuję się jak w jakimś wielkim żarcie.
(w przyczepie)Martha: Chyba właśnie spadł poziom tego programu...
(w przyczepie)Chris: Ej... Może i poziom spadł, ale za to oglądalność skoczyła mega! Ludzie kochają zaskoczenia!
Ponownie otwierają się drzwi ewakuacyjne.
Wszyscy: Ohh... (zaskoczenia i niedowierzanie)
Christopher: Panie przodem.
Sadie: Hihi, dziękujemy.
Wszyscy mają wytrzeszcze i opadające szczęki.
Chris: I tak oto mój imiennik zapewnił wygraną Chłopcom!
Christopher: O kurczę... Tak!
Chłopcy: Taak! Juhu!
Heather: (facepalm) To się nie dzieje naprawdę!
Chris: I tym samym wygrywają dzień w męskim salonie odnowy biologicznej!
Chłopcy: Taak! Juhu!
Chris: A dziewczyny pożegnają kogoś, już za momencik! Aha, Katie i Sadie są dziś nietykalne!
W przyczepie[]
Heather: Namówiłam Bridgette, żeby zagłosowała na Leshawnę!
Julie: Odpadła jako pierwsza! Takich bab nam nie potrzeba!
Margaret: Co, tak mała. Czas na słodką, zemstę...
Ceremonia wręczenia Pluszowych Gwiazdek[]
(jingiel taki jak w TDA)
Chris: Muszę przyznać, że dziś byłem nieźle zaskoczony waszymi występami! Pluszaki wręczam...
- Sadie
- Katie
Katie i Sadie: Łii!
- Bridgette
- Heather
(uśmiechają się i biorą pluszaki)
- i... Margaret
Margaret: Tak!
Chris: I kto ostatni dostanie Gwiazdkę?
(dramatyczna muzyka)
Przerażone spojrzenia.
(w przyczepie)Martha: Pierwszy raz w życiu byłam zagrożona!
Chris: Martha.
Martha: Uf...
(melodia przegranych)
Chris: Leshawna, twoja historia dobiegła końca.
Leshawna: Super! wiecie co? Nie muszę się z Wami bawić w te głupoty! Spadam stąd!
Heather: Pff, nie umie przegrywać!
Poszła zła i wsiadła do Autobusu Przegranych.
(w przyczepie)Leshawna: Komu potrzebne takie "przyjaciółki"!?
(w przyczepie)Margaret: Hehe. Zemsta była słodziutka.
Kiedy wszyscy już spali... Po planie chodził facet w pelerynie z kosą.
Facet w pelerynie z kosą: (złowieszczy śmiech) Hahaha.
Urywa się obraz z kamery.